Pandemia i wojna wytrąciły nas głęboko ze strefy komfortu. Jeśli coś zawdzięczamy temu okresowi, to to, że musieliśmy postawić sobie kilka podstawowych pytań.
Jeszcze dwa lata temu z okładem pędziliśmy szybko, wszystko się rozwijało – choć w poczuciu jakiegoś trudno uchwytnego spełnienia. Jak powiada mój znajomy – „kupiłem już wszystko, ale ciągle nie mam nic”.
Dzisiaj próbujemy dość do siebie w nowych realiach trudnych do ogarnięcia zmian i niepewności. Uczymy się na powrót życia społecznego, i zastanawiamy się nad znaczeniem słowa – bezpieczeństwo.
Okazuje się, że w średnim pokoleniu, niejako z ulgą, świętujemy powrót na pierwszy plan wartości podstawowych: bliscy/miłość, zdrowie, radość z dnia codziennego, zadowolenie z tego, że ma się dach nad głową i pełny garnek.
Co jest dla mnie naprawdę ważne? – odpowiedź na to pytanie, paradoksalnie, może odciąć niepotrzebny stres, frustracje i niepewność.